Joanna uśmiechnęła się na całą rozpiętość zębów, ogrzewając wargi nad kubkiem parującej kawy. Zerwała w myślach ostatnią kartkę z kalendarza. Mimo wiecznego, niespokojnego sztormu w jej duszy, tym razem czuła, że po 365 dniach dotarła cało do burty – obierając zdecydowany kierunek na przyszłość. Nie cierpiała noworocznych postanowień, ale dawała się skusić na refleksyjne i pełne wdzięczności podsumowania. Wszystko po to, aby nigdy nie brać niczego za pewnik – ze świeżym sercem, dziecięcym wzrokiem i ciekawymi dłońmi przeczesywać rzeczywistość w poszukiwaniu szczęścia. Ostatnie dwanaście miesięcy było spełnieniem obietnicy złożonej przez wysokiego, niebieskookiego blondyna – choć nie chciała tego przyznać, bilans miłości, spełnienia, przyjaźni i wzruszeń definitywnie wskazywał, że był to najlepszy rok jej życia.