Kreska nad „e”, czyli Céline z Philo i Slimane’em w rolach głównych

Modowa galaktyka jest świadkiem niesamowitych i gwałtownych zjawisk – talentów rozbłyskujących jak supernowa, wypełniających pożądaną niszę, a także kraterów ziejących po czasach dawnej świetności marki. Połączenie tych niezwykłych sił może doprowadzić do powstania huraganu o dotychczas niespotykanej mocy, gdzie miękkość i ciepło walczy z chłodem i kanciastością.

Starcie tytanów

Postacią dobrą w tym dramacie jest Phoebe Philo – obdarzona nadnaturalnym zmysłem czytania w kobiecych umysłach, dobra wróżka będąca królową kolorów ziemi, opływowych sylwetek i otulających tkanin. Pragnęła wprowadzić nowe, osadzone w realistycznym podejściu, modowe rządy – nadążające za współczesną kobietą, uzbrojoną w piękne, ale przy tym funkcjonalne ubrania.

Postacią złą w sztuce jest Heidi Slimane – niewątpliwie utalentowany, ale przy tym przebiegle kontrowersyjny, w rock’n’rollowym uścisku miażdzący wszelkie normy. Lubujący się w gotyckiej stylistyce, czerni i skrzypiącej skórze. Wydawać by się mogło, że jego głównym postulatem jest zburzenie zastałego porządku i zatarcie definicji płci poprzez zaklęcie w androgynicznych stylizacjach.

Kiedy świat obiegła wieść o ustąpieniu tronu przez Philo, po smutku i pustce w sercach wyznawczyń, nastał moment przecierania oczu z niedowierzaniem. Tak oto po czerwonym dywanie kroczył dumnie Slimane, buńczucznie odrzucając dotychczasowy dorobek Beżowej Królowej, mając na koncie (dla wielu wątpliwą) transformację YSL w Saint Laurent.

Rockowy narcyzm

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz w świecie mody tak zawrzało. Fanki marki wykupują ostatnie kolekcje zaprojektowane przez Philo, a internet roi się od memów dopisujących akcent nad każdą samogłoską w nazwie marki, a także manifestacyjnych tagów @oldceline. Jednak Slimane pozbawił Celine czegoś więcej, niż akcentu nad „e”. Definitywnie zerwał z przeszłością, robiąc uprzednio wyprzedaż garażową z dorobkiem marki, zaczynając od usunięcia wszystkich zdjęć z profilu Celine na Instagramie.

Pokaz Celine / Heidi Slimane

Slimane to utalentowany fotograf i projektant, mający bardzo charakterystyczne poczucie estetyki – punkowe, bezkompromisowe, rodem z nowojorskiego CBGB’s – w opozycji do dyskretnego, francuskiego szyku marki. I choć silne poczucie indywidualizmu jest istotne w budowaniu własnej estetyki, projektant powinien mieć na względzie ducha marki i oczekiwania jej odbiorców.

Pokaz Céline / Phoebe Philo

Slimane w swoim podejściu nie zmienił się od czasów Diora, następnie Saint Laurenta, na Celine kończąc – największą ujmą jest przecież wtórność własnych projektów. Dużo lepiej i bez zarzutu autoplagiatu spełniałby się we własnym domu mody.

Po lewej – YSL, po prawej Celine.

Kobieta Celine

Debiutancka kolekcja była mocno osadzona w latach 80-tych, drapieżnym seksapilu i rockowej estetyce narkotycznie wychudzonych modelek. Jednak wydaje mi się, że dostaje zadyszki nie mogąc dogonić pragnień współczesnej kobiety, tak zgrabnie ujmowanej przez Philo.

 

Céline / Phoebe Philo 2018

Kobieta Céline (niech postawiony tu celowo akcent podkreśli dawnego ducha marki) jest wysublimowanie minimalistyczna, luksusowo praktyczna, feministycznie ubierająca się dla siebie – nie dla męskiego spojrzenia. Kobieta Celine natomiast tonie w stereotypowym, męskim ujęciu zmysłowości.

Céline / Phoebe Philo 2010

Słowem podsumowania, Slimane nie odbija w swoim mrocznym zwierciadle potrzeb współczesnej kobiety. Zmęczonej wyświechtanym podejściem do jej seksualności, pragnącej ponadczasowego luksusu i czystych, minimalistycznych krojów. Niestety, ta rewolucja nie jest odkrywcza. Nie adresuje potrzeb kobiet, które pokochały markę tworzoną przez kobietę, dla niezależnych kobiet.

Udostępnij: